dodano: 2007-09-23 XXIV Przemyska Jesień Muzyczna

XXIV Przemyska Jesień Muzyczna – przed jubileuszem…

W ostatnich latach kilka lokalnych inicjatyw muzycznych w Przemyślu bardzo dobrze się zapowiadało. Zaczynały w imponującym stylu, dynamicznie się rozwijały i po kilku edycjach przestawały istnieć. Nie czas tu i miejsce na analizę przyczyn tego zjawiska. Warto jednak, mając powyższe na uwadze, uświadomić sobie, że właśnie odbyła się już XXIV Przemyska Jesień Muzyczna organizowana przez Towarzystwo Muzyczne, a w tym roku, po raz pierwszy, również przez Centrum Kulturalne w Przemyślu. Obchodzące w tym roku 145-lecie istnienia Towarzystwo Muzyczne od zawsze borykające się z problemami finansowymi, opierało swą aktywność na społecznym działaniu grupy zapaleńców. Nie inaczej jest obecnie, choć przez półtora wieku zmieniło się chyba wszystko – warunki życia, sytuacja cywilizacyjna, forma i jakość kształcenia, przestrzeń medialna, priorytety życiowe i hierarchie wartości. W tej obejmującej wszystko, i coraz bardziej przyspieszającej karuzeli zmian, jeden element wydaje się pozostawać niezmienny: miłość do wartościowej muzyki. Tak działaczy Towarzystwa, jak słuchaczy. I całe szczęście, bo dzięki temu będziemy mogli w roku przyszłym świętować 25 edycję Przemyskiej Jesieni Muzycznej.
Swoje „chude lata” Przemyska Jesień ma chyba definitywnie za sobą. Trzeci rok z rzędu goszczą w Przemyślu wybitni muzycy, wyraźnie podnosi się średni poziom festiwalu, prezentowany jest ciekawy, różnorodny i ambitny repertuar, aktywizuje się miejscowe środowisko muzyczne, koncertują tutaj znani artyści wywodzący się z Przemyśla, dopisuje publiczność. Wszystkie koncerty zostały oprawione słowem w sposób kompetentny i ciekawy; a głosili je: Jolanta Nodżak-Furgała, Zofia Stopińska, Anna Lasko i Łukasz Rusin. Nieocenioną wartością są lekcje mistrzowskie, jakie dają wybitni muzycy przy okazji występów na festiwalu. Tym razem nauczyciele i uczniowie szkół muzycznych z Przemyśla i regionu spotykali się ze Sławomirem Tomasikiem, Anną Śliwą i Adamem Wodnickim. W ubiegłym roku były to lekcje z członkami Kwartetu Śląskiego i Kevinem Kennerem. Ponadto, w tym roku, Jesień odbyła się w korzystniejszym okresie (poprzednie zawsze listopadzie) – było cieplej i nie musieliśmy wybierać, jak wcześniej, między koncertami muzyki poważnej, jazzowej i spektaklami teatralnymi.
Okazale wypadła inauguracja – 23 września na dziedzińcu Zamku w Krasiczynie. Przemyska Orkiestra Kameralna towarzyszyła wybitnym artystom: gitarzyście Michałowi Nagy i grającemu na bandoneonie, pochodzącemu z Przemyśla, Klaudiuszowi Baranowi. Obydwaj są laureatami wielu poważnych konkursów, mają w swoim stosunkowo niedługim życiorysie artystycznym znaczące osiągnięcia. Wiele razy występowali wspólnie; nagrali też razem bardzo udaną płytę z muzyką Astora Piazzolli. Właśnie muzyka Piazzolli, prezentowana w duecie solistów i z orkiestrą, zdominowała program koncertu. Urocza sceneria zamkowego dziedzińca i akompaniament śpiewającego ptactwa nadały temu spotkaniu niezwykle podniosły nastrój a zarazem sympatyczny klimat. Trudno jednak nie przyznać racji Nadii Boulanger, która gdy kompozytor prezentował jej swoje utwory, zachęcała go by pisał raczej tanga. W nich był największym mistrzem. Nie inaczej było w Krasiczynie.

XXIV Jesień Muzyczna była podwójnym świętem: samej muzyki i Przemyskiej Orkiestry Kameralnej. Właśnie w październiku minęło 5 lat od jej pierwszego koncertu. Z tej okazji założyciel i dyrektor artystyczny P. Andrzej Guran przypomniał pokrótce historię Orkiestry i wybitnych artystów, z którymi zespół występował. Podkreślał zaangażowanie muzyków i rolę Piotra Tarcholika. Wyraził też nadzieję na większą stabilizację bytu zespołu, co powinno zaowocować częstszymi i stojącymi na wyższym poziomie koncertami. Wysoko ceniąc takt, osobisty urok i skromność Dyrektora nie można nie zauważyć, że rola Przemyskiej Orkiestry Kameralnej w życiu muzycznym miasta jest dużo większa, niż wynikałoby to z tych kilku zdań. O znaczeniu koncertów Orkiestry dla poziomu szkolnictwa muzycznego i jakości życia kulturalnego Przemyśla, o związkach z wybitnymi muzykami, w tym również odnawianiu więzi z wywodzącymi się z Przemyśla, o wkładzie członków Orkiestry w działalność Towarzystwa Muzycznego, przy organizowaniu Wiosennych Kursów Mistrzowskich czy właśnie Przemyskiej Jesieni należałoby nie tylko napisać oddzielny artykuł czy poświęcić temu audycję radiową i telewizyjną. Aktywność Przemyskiej Orkiestry zasługuje na stałą obecność w mediach i daleko idące wsparcie.
W finałowym wieczorze, 14 października w sali lustrzanej Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych, Przemyska Orkiestra Kameralna wystąpiła z kolejnym, kto wie czy nie najwybitniejszym z żyjących, a pochodzących z Przemyśla, muzyków – Adamem Wodnickim. Mieszkający od 1979 roku w Stanach Zjednoczonych pianista koncertuje na całym świecie, nagrywa płyty dla renomowanych wytwórni, prowadzi bardzo intensywną i różnorodną działalność pedagogiczną. Od roku 1990 również polscy melomani mają przyjemność słuchać go w salach koncertowych i filharmoniach w kraju. Artysta nie zapomina też o swoim rodzinnym mieście. Podczas tej wizyty znakomicie wykonał IV Koncert fortepianowy G-dur op. 58 L.van Beethovena. To arcydzieło gatunku zabrzmiało bardzo poważnie – dostojnie (nie „skowronkowo”) w cz. I, dramatycznie w środkowym Andante con moto i dopiero końcowe takty finałowego Ronda przyniosły pewne rozjaśnienie nastroju. Potem zabrzmiała dramatyczna, chwilami wstrząsająca Symfonia kameralna op. 110 bis D.Szostakowicza. Dłuższa chwila ciszy po jej wykonaniu świadczyła niewątpliwie o prawdziwie głębokich przeżyciach słuchaczy.
Na marginesie tego koncertu, i całego festiwalu, jeszcze nie marginesowa sprawa - apel o nowy fortepian. Już prawie trzy dziesięciolecia dopominam się na łamach regionalnej prasy o dobry instrument. Sądząc z opinii bardzo wielu rozmówców, zarówno wybitnych artystów, jak i zwykłych melomanów, nie jest to tylko wołanie nawiedzonego pismaka.

Między inauguracją Przemyskiej Jesieni a finałem spotykaliśmy się jeszcze 10 razy. Każdy koncert był inny, każdy niezwykle ciekawy i prawie wszystkie na wysokim, profesjonalnym poziomie.
Z dużym rozmachem powraca do polskiego życia muzycznego Sławomir Tomasik. Kilkuletnią nieobecność w kraju skrzypek „rekompensuje” teraz aktywnością koncertową, pedagogiczną, wydawniczą, kompozytorską i … poetycką. 28 września w Sali Towarzystwa Muzycznego, występując ze świetnym pianistą Robertem Morawskim, artysta grał utwory polskich twórców. Dysponując bezbłędna techniką i wspaniałym brzmieniem Tomasik z dużą swobodą budował romantyczny jeszcze świat emocji Sonaty d-moll op. 9 K.Szymanowskiego. Precyzyjnie różnicował klimaty kolejnych utworów: Szymanowskiego (Źródło Aretuzy, Taniec z Harnasiów), I.J.Paderewskiego (Melodia op. 16 nr 2, Pieśń F-dur), G.Bacewicz (Kaprys polski) czy Wieniawskiego (Legenda g-moll op. 17 i Polonez D-dur op. 4); popisowo zagrał własną La Cadenza op. 3. Uroczym przerywnikiem, a zarazem dopełnieniem muzyki, były recytacje wierszy poety.
30 września w Sali Towarzystwa Muzycznego mieliśmy przyjemność słuchania stosunkowo rzadko pojawiającego się na estradach koncertowych składu – tria smyczkowego. Arkadiusz Pawluś – skrzypce, Michał Micker – altówka i (pochodzący z Przemyśla) Marcin Misiak – wiolonczela przyjechali z Wrocławia. Mimo młodego wieku dało się już odczuć świetną współpracę i wzajemne zrozumienie muzyków. Wprawdzie Streichtriosatz G-dur KV 66 W.A.Mozarta zabrzmiało bardzo powściągliwie i mało zdecydowanie, ale już interpretacja Serenady D-dur op. 8 Beethovena to prawdziwy popis umiejętności i muzykalności muzyków. Trio Menueta zachwyciło cudownymi dialogami skrzypiec i wiolonczeli, po zmiennej w charakterze części IV nastąpił dynamiczny, prawdziwie … polski polonez a potem świetne wariacje i zamykający całość marsz. Równie zgrabna i bardzo dobrze zagrana była Serenada E.von Dohnanyi’ego. Ten uroczy serenadowy wieczór był swoistym testem na umiejętności zarówno twórców tej muzyki, jak i wykonawców. „Egzamin” zdany przez jednych i drugich bezbłędnie!
Jeszcze rzadziej występujący w życiu koncertowym skład instrumentów pojawił się podczas wieczoru pn. „Nie tylko standardy…” 6 października w Sali Towarzystwa Muzycznego. Michał Jankowski, Waldemar Żarów, Tomasz Żymła i Piotr Toruński tworzący Kwartet Klarnetowy Akademii Muzycznej w Katowicach pracują razem dopiero 2 lata, ale już poziom ich muzykowania budzi podziw. Kalejdoskopowo zestawiony program (Mozart, Farkas, Piazzola, Gershwin, Bart, Zemp) umożliwił pokazanie ogromnych możliwości wyrazowych (od tajemniczości i niesamowitości, poprzez melancholię i zadumę aż po lekkość i swawolę, wręcz frywolność) i brzmieniowych klarnetu, jego nadzwyczajną ruchliwość, szeroką skalę dynamiczną, spoistość brzmienia w pionach akordowych.
W nurcie ciekawych i rzadszych składów instrumentalnych mieści się jeszcze jeden koncert Jesieni – 12 października w Sali Towarzystwa Muzycznego wystąpił kwartet obojowy. Najpierw jednak Piotr Tarcholik – skrzypce, Jacek Dumanowski – altówka i Barbara Łypik-Sobaniec – wiolonczela przedstawili obszerne fragmenty wielce oryginalnej wersji Wariacji Goldbergowskich BWV 988 J.S.Bacha. Znany skrzypek Dymitr Sitkowiecki w 1985 r. opracował arcydzieło lipskiego kantora na trio smyczkowe. Kompozycja nabrała niezwykłego doprawdy kolorytu brzmieniowego, szczególnie w wolniejszych wariacjach, kiedy to wywołany uderzeniem w klawisz klawesynu czy fortepianu szybko zanikający dźwięk został tutaj „zastąpiony” ciągłym dźwiękiem instrumentów smyczkowych. Powstają brzmienia i harmonia, które trudno wyobrazić sobie słuchając oryginału. Równie frapującym zagadnieniem tego opracowania (a więc i wykonania) jest przełożenie polifonicznego dialogu rąk jednego wykonawcy na grę trojga wykonawców (jakkolwiek z przewagą gry w duetach). Każdy z głosów był bardzo wyrazisty i niezależny, a jednocześnie koncepcja całości nie straciła na zwartości. Część II wieczoru wypełniły dwie przeurocze kompozycje, wykonane z udziałem świetnego oboisty Arkadiusza Krupy: pełen rokokowej elegancji i gracji a zarazem wirtuozowskiego blasku Kwartet obojowy F-dur KV 370 W.A.Mozarta i Fantazja op. 2 B.Brittena.
Mocno reprezentowany tej Jesieni nurt kameralnego muzykowania instrumentalnego zamyka koncert muzyki dawnej pn. „Jesień baroku” – 1 października w Sali Towarzystwa Muzycznego. Wystąpili: Anna Śliwa – skrzypce barokowe, Kazimierz Pyzik – viola da gamba i Andrzej Zawisza – klawesyn. Mimo niedyspozycji najbardziej utytułowanego z trójki muzyków, Kazimierza Pyzika, koncert trzeba uznać nie tylko za ciekawy ale i w pełni satysfakcjonujący od strony poziomu artystycznego. Gra Anny Śliwy, pozbawiona wszystkiego co zewnętrzne wobec samej istoty muzyki i powierzchownych gestów (muzycznych) dostarczała ogromnej przyjemności – tak w wyraziście różnicowanych częściach tanecznych XI Koncertu królewskiego F.Couperina, jak ukazywaniu całej delikatności i subtelności brzmienia barokowych skrzypiec w Sonacie A-dur BWV 1015 J.S.Bacha czy rewelacyjnie interpretowanych wirtuozowskich kompozycjach włoskich: Sonacie B-dur RV 759 A.Vivaldiego i XII Sonacie d-moll F.M.Veraciniego. Prawdziwą klasę pokazał również klawesynista, grający na bogato zdobionej kopii włoskiego instrumentu z przełomu XVII/XVIII w. Zawisza znakomicie i z pełnym zrozumieniem współpracował ze skrzypaczką; pięknie i klarownie różnicując elementy całości zagrał Preludium, Fugę i Allegro BWV 998 J.S.Bacha.
Za oryginalne dopełnienie koncertu muzyki barokowej można uznać wieczór pn. „Lutnia i słowo”. 9 października w sali Towarzystwa Muzycznego wystąpili Ireneusz Trybulec - lutnia, znany z działalności zespołu „Camerata Cracovia” i Jan Korwin Kochanowski – aktor Teatru Starego z Krakowa. Prosta konwencja spotkania – recytacja wierszy Jana Kochanowskiego na tle renesansowej polskiej i europejskiej muzyki lutniowej – umożliwiła pełniejszą koncentrację na treści i sensie wierszy, świetnie prezentowanych przez potomka poety. Wybór pieśni, trenów i fraszek pozwolił nie tylko na uświadomienie sobie, jak stały w swoich życiowych wyborach, motywach działania i preferencjach pozostał człowiek na przestrzeni 500 lat. Wiele rzeczy zmieniło się wokół nas, zdobycze cywilizacyjne bardzo ułatwiają nam życie i zmieniają zewnętrzną rzeczywistość ale najważniejszy i tak pozostaje drugi człowiek, wzajemny kontakt, miłość, upływ czasu i przeżywanie przemijania, stosunek do śmierci. Ciągle aktualne pozostaje wołanie Kochanowskiego o umiar – mediocritas. Pełen głębokiej zadumy i potrzebnej refleksji wieczór.
Nie zabrakło, a jakże, na XXIV Jesieni muzyki wokalnej. Prawdziwie wielkim światem powiało 8 października w Sali Zamku Kazimierzowskiego podczas recitalu Ihora Kuszplera – baryton, solisty Teatru Opery i Baletu we Lwowie. Dysponujący pięknym i mocnym głosem artysta występuje na znanych światowych scenach operowych; jest również kompozytorem i bardzo cenionym pedagogiem. W Przemyślu wystąpił z towarzyszącą mu na fortepianie żoną Adą Kuszpler. W części pierwszej wieczoru artyści wykonali utwory kompozytorów ukraińskich: melodyjne pieśni Mykoły Łysenki i przyjmujące kształt scen dramatycznych pieśni Stanisława Ludkiewicza (nb. urodzonego w Jarosławiu i nie raz goszczącego w Przemyślu). W części II prawdziwa „rewia” operowych przebojów. Kuszpler w ariach z oper Verdiego, Giordano, Wagnera, Czajkowskiego i Bizeta pokazał z jaką łatwością wciela się w różne postaci i zmienia sceniczną skórę; swobodnie oddawał różne, czasami bardzo odmienne, stany emocjonalne – zawsze szczery i w pełni przekonywujący.
27 września w Sali Towarzystwa Muzycznego miał miejsce recital przemyskich muzyków: Olgi Popowicz – sopran i Oksany Masnej – fortepian. Wyborowi pieśni Schuberta, Schumanna, Griega, R.Straussa, Dworzaka, Paderewskiego, Stecenki i Siczyńskiego artystki nadały wymiar kameralnego muzykowania domowego – delikatnego, wyciszonego, pełnego łagodności i spokoju. Tekst zdawał się być pretekstem do rozkoszowania się urodą linii melodycznej, kształtem frazy, emocją harmonii.
Odmienne w charakterze były dwa koncerty przemyskich muzyków w Bazylice Archikatedralnej: oratoryjny, 13 października, z Requiem L.Cherubiniego w wykonaniu Chóru i Orkiestry ZPSM pod dyrekcją Antoniego Gurana i 7 października koncert amerykańskiej muzyki sakralnej, przygotowany i poprowadzony przez Andrzeja Gurana z udziałem Przemyskiego Chóru Kameralnego, Katarzyny Guran – sopran, Daniela Prajznera – organy i Ryszarda Haby – perkusja.

Przed koncertem finałowym XXIV Przemyskiej Jesieni Muzycznej osoby wspierające działalność i zasłużone dla Towarzystwa Muzycznego otrzymały z rąk Pani Prezes Magdaleny Betlei dyplomy honorowych członków. Byli to: Prezydent Miasta Robert Choma, Jan Jarosz, Kazimierz Stec, Artur Kogut, Zbigniew Duszyk, Adam Halwa, Renata Nowakowska, Andrzej Ziemniak, Mirosław Nodżak, Romuald Borysławski, Adam Wodnicki, Piotr Tarcholik, Irena i Jerzy Oblerowie, Marta i Paweł Białachowscy, Elżbieta i Jan Teuchmanowie. Tytuł Honorowego Prezesa Towarzystwa otrzymał P. Antoni Guran.
Organizatorami festiwalu byli: Towarzystwo Muzyczne, Przemyska Orkiestra Kameralna i Centrum Kulturalne w Przemyślu. Patronat nad imprezą objął Marszałek Województwa Podkarpackiego. Projekt realizowany był przy pomocy finansowej Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie i Urzędu Miasta Przemyśla. Współorganizatorami byli: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki-Zamek i Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu; partnerami: Parafia św. Jana Chrzciciela i Zespół Zamkowo-Parkowy-Krasiczyn. Wydatnej pomocy udzielili miejscowi sponsorzy.

Jerzy Zajączkowski

Jesień Muzyczna na galeria.ck.przemysl.pl
Jesień Muzyczna na OKiem byWalca


strona główna
«« powrót do "Przemyski Chór Kameralny"
«« powrót do "Przemyska Jesień Muzyczna"