dodano: 2010-10-05 XXVII Przemyska Jesień Muzyczna

Doczekaliśmy się w kraju prawdziwie znaczącego jubileuszu; jeszcze żadna rocznica z obszaru kultury i sztuki nie była obchodzona z takim rozmachem. Trwa Rok Chopina! Festiwale się gonią, koncerty prześcigają, prezentacje multimedialne przebijają, pomysły tryskają...Trwa największy jubileuszowy muzyczny jarmark w Polsce! Paradoksalnie pleniąca się jubileuszomania stwarza najlepszą możliwość zdobycia pieniędzy na imprezy, które bez rocznicowej otoczki nie miałyby szans na zaistnienie. W Roku Chopina trudno jednak pozbyć się wrażenia, że to próba nadrobienia ogromnych zaległości w zakresie kultury, artystycznej edukacji i wychowania oraz odwrócenia uwagi od kilkudziesięcioletnich zaniedbań na tym polu.

A stan świadomości Polaków jest taki, że tylko 10% badanych kojarzy Chopina z muzyką klasyczną, 6% wie, że Chopin pisał w stylu romantycznym, 7% że komponował na fortepian, dla prawie 20% jego muzyka jest za trudna, nudna i monotonna bądź nic nie warta!

W tej sytuacji nie dziwi rodzaj i jakość wielu „pomysłów" mających na celu przywrócenie muzyce Chopina należnej jej rangi. Czekoladki i słodycze, kubki i filiżanki, długopisy i etui, szklane kule z zatopionymi miniaturami, koszulki z nadrukiem, popiersia, odlewy rąk itd. itp. - to standardowe pamiątki po kompozytorach rozpowszechnione na całym świecie. U nas nie brakuje innych „wynalazków" w rodzaju: grających ławek (przechodzień może posłuchać muzyki Chopina przy akompaniamencie przejeżdżających samochodów i przekleństw mieszkańców okolicznych domów, zmuszanych do słuchania tysiące razy tego samego fragmentu), rozstawiania po mieście nie nadających się do użycia fortepianów, odwzorowywania układu klawiatury na przejściach dla pieszych, przystankach autobusowych i dworcach kolejowych, „pojedynków" grafficiarzy, rozdawania rodzicom nowo narodzonych dzieci śpioszków z cytatem fragmentu nekrologu po śmierci kompozytora autorstwa Norwida; w sprzedaży pojawiły się sadzonki wierzby płaczącej, „syrop koncertowy" na kaszel, zmywalne tatuaże, nos i peruka umożliwiające upodobnienie się do Chopina, przytulanki-pozytywki w kształcie głowy lub serca Chopina. W trakcie trwającego cały tydzień, dzień i noc, maratonu każdy mógł publicznie zagrać (jak umiał) muzykę Chopina. Z książki „Młody Chopin" młody czytelnik dowie się, że twórczą inspiracją do pisania mazurków było burczenie w brzuchu po zjedzeniu ciastek mazurków a niemożność pojeżdżenia samochodem marki „Polonez" wyzwalała w kompozytorze potrzebę pisania polonezów.

Po tym wszystkim nie zaskakuje, że większość Polaków kojarzy Chopina z wódką (tak jak amerykańscy studenci Beethovena z psem) a dla lepiej zorientowanych nie ma różnicy pomiędzy Żelazową Wolą i Stalową Wolą. Jerzy Waldorff woła zza grobu: „O wciórności!"

            Na szczęście tabloidyzacja i komercjalizacja Chopina, sprowadzająca go do roli gadżetu i źródła dochodu dla producentów niezliczonych kiczowatych bubli, nie zdołały wypełnić całej rocznicowej przestrzeni. Wiele realizowanych pomysłów, koncertów i festiwali stara się ukazać Chopina i jego muzykę w całym ich bogactwie i różnorodnym kontekście.

Korespondencja i dziennik Chopina, relacje znajomych oraz sama jego muzyka odkrywają nam złożoność osobowości kompozytora. Był skryty i zamknięty w sobie, opanowany i powściągliwy; ale był też otwarty, serdeczny, dowcipny i szczery. Dystans do rzeczywistości, racjonalizm i trzeźwy osąd szły w parze z bezpośredniością, gwałtownością uczuć i stanami całkowitego oderwania od rzeczywistości. Wytworność i nienaganne maniery czyniły zeń salonowego lwa; niezbędną mu do życia arystokratyczną publiczność i uczniów oceniał bardzo krytycznie, w sposób daleki zarówno od snobizmu, jak i służalczości. Cały czas otoczony ludźmi pozostawał równocześnie niezwykle samotny. Słabość fizyczną i psychiczne przewrażliwienie równoważył uporem i bezkompromisowością w sprawach artystycznych. Tęsknota za rodzinnym domem łączyła się z wysoce rozwiniętym patriotyzmem. Z nad świeżo zapisanego papieru nutowego przechodził do rozegrania partii szachów (figury własnoręcznie wyrzeźbił), jazdy na łyżwach, nauki języków obcych czy uwielbianego tańca. Świetnie posługiwał się piórem, rysował, miał niewątpliwy talent aktorski.

Była to postać bardzo bogata i skomplikowana, pełna sprzeczności i rozdarta, a zarazem bardzo harmonijnie zestrojona. Ignacy Moscheles powiedział: Chopin był jak jego muzyka.  A muzyka? Nasycona emocjami i energią, rozwichrzona i burzliwa, dramatyczna, chwilami pełna niezgłębionego smutku i rezygnacji, ani przez chwilę nie przestaje być logiczna i przejrzysta, zwięzła i pełna równowagi. Jest synonimem muzyki romantycznej a jej twórca pozostaje wielbicielem Bacha i Mozarta. Chyba nikomu w dziejach sztuki nie udało się zawrzeć takiej skali uczuć i emocji w tak precyzyjnej, wręcz rygorystycznej formie.

To swoiste rozdwojenie znalazło wyraz w procesie twórczym przebiegającym w dwóch skrajnych, pozornie tylko sprzecznych, fazach: 1. spontanicznej, żywiołowej i swobodnej improwizacji, powstającej najwyraźniej pod wpływem natchnienia oraz 2. żmudnego, długiego i mozolnego cyzelowania szczegółów, ustawicznego przebierania w niezliczonych wariantach i chwilach wielkiego zwątpienia przy decydowaniu o ostatecznym kształcie dzieła.

Genialny interpretator muzyki Chopina, Artur Rubinstein, nadzwyczaj celnie ujął bodaj najważniejszy z aspektów tej muzyki: Ten najbardziej narodowy z kompozytorów jest jednocześnie najbardziej uniwersalnym. Podbój każdego audytorium przez muzykę Chopina jest naprawdę czymś fenomenalnym. Spotkałem się z niezrozumieniem Bacha w pewnych środowiskach, z małym wzięciem Mozarta we Włoszech, z dziwną antypatią dla Brahmsa w krajach łacińskich, z niechęcią do Czajkowskiego we Francji. Chopin panuje wszędzie. Zawsze uderzało mnie to zjawisko gdy grałem Mazurki w Chinach, Polonezy w Japonii, Ballady w Australii albo w Afryce Południowej. Polskość tej muzyki nie budziła nigdy najmniejszych wątpliwości. Badacze wskazują na trzy jej aspekty: folklorystyczny, narodowy i patriotyczny.

Muzyka Chopina jest równie „polska" co uniwersalna (szersza analogia do XXI wieku narzuca się sama: jak w dobie globalizacji i szeroko rozumianego uniwersalizmu nie zatracić i nie zniszczyć wartości lokalnych np. języka, tradycji, kultury itp.). Najwybitniejszy jej znawca prof. Mieczysław Tomaszewski wskazuje na trzy właściwości tego uniwersalizmu: naturalność wypowiedzi twórczej, jej poetyckość i jej specyficzną bezpośredniość. Naturalność wynika z traktowania muzyki jako mowy, środka wyrazu myśli i uczuć. Poetyckość najcelniej scharakteryzował sam Robert Schumann, jako oderwanie się od prozy codzienności i wejściu w sferę wyższą, duchową, zarazem idealną i ogólną. Heinrich Heine dopowie: Nie ma rzeczy równej tej rozkoszy, jaką on nam ofiarowuje, siedząc przy fortepianie i improwizując. Nie jest już wówczas ani Polakiem, ani Francuzem, ani Niemcem; zdradza pochodzenie ze sfery wyższej. Można sądzić, iż pochodzi z kraju Mozarta, Rafaela, Goethego, że jego prawdziwą ojczyznę stanowi czarodziejskie królestwo poezji. I wreszcie bezpośredniość - to wypowiedź bardzo osobista, wypowiedź intymna i liryczna, wypowiedź skierowana jakby wprost do każdego słuchacza jego muzyki.

By jednak Chopin przemówił do każdego słuchacza z osobna niezbędna jest cisza, spokój, skupienie, zaduma; nie wrzawa i hałas, nie oderwane od sztuki „koncepcje" i pozbawione zdrowego rozsądku „pomysły"; nie tysiące gadżetów, nie koszmarne i prymitywne przeróbki jego muzyki. Odkryć prawdziwego Chopina, to jakby narodzić się na nowo, odkryć siebie na nowo. Towarzystwo Muzyczne w Przemyślu oferując Państwu Przemyską Jesień Muzyczną ma nadzieję na taki właśnie pogłębiony kontakt z muzyką Chopina - w skupieniu, ciszy i spokoju.

JZ

 

Zrealizowano ze środków budżetu:

Województwa Podkarpackiego

Urzędu Miasta Przemyśla

Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

200 koncertów na 200-lecie urodzin Fryderyka Chopina

 

 


strona główna
«« powrót do "Przemyski Chór Kameralny"
«« powrót do "Przemyska Jesień Muzyczna"