-
dodano: 2009-10-21
XXVI Przemyska Jesień Muzyczna
-
KAMERALNIE CZYLI BLIŻEJ CZŁOWIEKA…
Przemyska Jesień Muzyczna to najważniejsza impreza muzyczna w Przemyślu. Swoją pierwszą edycję miała w 1984 roku. Organizatorem było – i pozostaje do dzisiaj - Towarzystwo Muzyczne, jedno z najstarszych (istniejące od 1862 r.) tego typu stowarzyszeń w Polsce. Obecna aktywność Towarzystwa Muzycznego to: lekcje muzyki dla wszystkich osób zainteresowanych muzyką, organizacja i udostępnianie swojej siedziby na koncerty uczniów i pedagogów miejscowej szkoły muzycznej, zapraszanie na koncerty wybitnych muzyków polskich i zagranicznych, organizacja Przemyskiej Jesieni Muzycznej i Wiosennych Kursów Mistrzowskich. W ramach Towarzystwa działa Przemyska Orkiestra Kameralna, Kwartet Smyczkowy i Przemyski Chór Kameralny, które współpracując z wybitnymi artystami dają regularne koncerty w mieście i regionie.
Przemyska Jesień Muzyczna to festiwal różnych stylów, dzieł, kompozytorów i epok. Jego różnorodność kształtują zarówno wielkie formy muzyki wokalnej i wokalno – instrumentalnej, opery, jak i muzyka kameralna, recitale mistrzowskie, a także muzyka etniczna, filmowa oraz jazz.
Wdzięczna pamięć melomanów przywołuje spektakle operowe Warszawskiej Opery Kameralnej i Teatru Muzycznego z Bydgoszczy, koncerty zespołów: Sinfonia Varsovia, Sinfonietta Cracovia, Concerto Avenna, Ars Nova, Altri Stromenti, Filharmonii z Rzeszowa; Baletu Dworskiego Cracovia Danza; chórów: Polskie Słowiki, Cantus, Camerata Silesia, Trembita ze Lwowa, Zespołu Muzyki Cerkiewnej; kwartetów smyczkowych: Śląskiego, Camerata, Amar Conde, czy solistów - flecistów: J. Kotnowskiej, K. Moszyńskiego; oboisty A. Krupy; klarnecisty A. Tesarczyka; perkusisty R. Haby; gitarzystów: M. Nagy, K.Pełecha; pianistów: W. Kocyana, K. Jabłońskiego, J. Domańskiej, A. Pikula, K. Kennera, Ch. Long, T. Takahashi; skrzypków :K. A. Kulki, P. Pławnera, J. Mądroszkiewicz, M. Szlezera, S. Tomasika, P. Tarcholika, R. Otani; wiolonczelistów: T. Strahla, Z. Łapińskiego; śpiewaków: E. Towarnickiej, A. Hiolskiego, J. Laszczkowskiego, A. Zdunikowskiego, R. Gierlacha, I. Kuszplera, A. Szkurchana itd. itd.
Festiwal stwarza przemyskim melomanom niezwykłą i rzadką, niestety, możliwość kontaktu ze sztuką wykonawczą artystów pochodzących z Przemyśla. Występują na nim ci sławni i renomowani, jak: A. Wodnicki, E. Wolanin, R. Kabara, W. Śmietana, czy nieco młodsi: T. Ślusarczyk, K. Baran, i całkiem młodzi: A. Krawiec, M. Suszycki, M. Dziad, D. Prajzner.
Przemyska Jesień Muzyczna to również festiwal, z którym „zwiedza się” najpiękniejsze i najbardziej odpowiednie dla muzyki miejsca i wnętrza: przemyskie świątynie, Zamek w Krasiczynie, Zamek Kazimierzowski, sale: Muzeum Narodowego, Towarzystwa Muzycznego, „lustrzana” w Zespole Szkół Muzycznych, Centrum Kulturalnego.
W czasie 25-letniej historii Przemyskiej Jesieni Muzycznej melomani mieli okazję wysłuchać około 200 koncertów.
XXVI edycję Festiwalu zainaugurował koncert pn. „Laudamus Te” poświęcony pamięci Ojca Świętego Jana Pawła II z okazji obchodów Dnia Papieskiego. 11 października w Bazylice Archikatedralnej pamięć naszego Papieża, wraz z licznie zgromadzoną publicznością, uczcili: Iwona Hossa-sopran, Stanisław Dziewior-trąbka i Przemyska Orkiestra Kameralna prowadzona przez Piotra Tarcholika. Nadzwyczaj stosowną, tak pod względem repertuaru, jak i wysokiego poziomu wykonania, oprawę dla tego Dnia stanowiła muzyka barokowa. W programie znalazły się kompozycje Vivaldiego (Concerto in g-moll i Altra aria del Vagante – aria z opery Judita Triumphas), Haendla (OuvertureD-dur “Water Piece” HWV 341 i Lascia chio pianga – aria z opery Rinaldo) i J. S. Bacha (Chorał Wachet auf ruft uns die Stimme z Kantaty BWV 140, Chorał Sei Lob und Preis mit Ehre i Alleluja z Kantaty Jauchzet Gott in allen Landen BWV 51.
Na marginesie tego koncertu warto może przypomnieć poglądy Jana Pawła II na miejsce i rolę muzyki w życiu człowieka. Okazjonalne wypowiedzi na ten temat mogą wskazywać na niewielkie zainteresowanie Ojca św. tą problematyką. Dopiero zaznajomienie się z Listem Mosso dal vivo desiderio i wyłowienie z Jego nauczania myśli o eschatologicznym znaczeniu piękna i roli sztuki, a więc także muzyki, w życiu duchowym człowieka pozwalają dostrzec, jak wysoko Jan Paweł II cenił muzykę.
W Liście do artystów z 24 kwietnia 1999 r. Papież wskazuje, że piękno jest widzialnością dobra, czym nawiązuje do starożytnego pojęcia kalokagatia łączącego w jedno piękno i dobro. Za św. Tomaszem Ojciec św. dodaje do tego prawdę. Sztuka poszukując piękna często odnajduje prawdę. Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra, tak jak dobro jest metafizycznym warunkiem piękna. (…) Piękno jest kluczem tajemnicy i wezwaniem transcendencji. Zachęca człowieka, aby poznał smak życia i umiał marzyć o przyszłości. 13 czerwca 1987 r. w przemówieniu pod znaczącym tytułem Trzeba, abyście trwali i pomagali trwać innym , wygłoszonym w kościele św. Krzyża w Warszawie do ludzi kultury i sztuki powiedział: Duch ludzki żyje prawdą i miłością. Stąd rodzi się potrzeba piękna. Ta droga ma jednak dwa kierunki, bo zarazem z doświadczenia piękna powstaje potrzeba prawdy i miłości. Każda autentyczna forma sztuki jest swoistą drogą dostępu do głębszej rzeczywistości człowieka i świata. Celem twórczości jest wyrażenie tego, co niewyrażalne, jest ona wezwaniem do otwarcia się na Tajemnicę. Wybitny polski kompozytor, Krzysztof Knitel, powiedział kiedyś: Zanim z niejasnej idei powstanie konsekwentna w swej konstrukcji kompozycja, zanim ułamek myśli stanie się systemem, potrzebna jest chwila, krótkie olśnienie, w którym myśl tę widzimy w całości i ogarniamy jej przyszłość. Wierzę w tajemnicę, (…) ona jest dla mnie prawdziwym życiem. I najbardziej pragnę takich chwil właśnie, są one dla mnie stokroć ważniejsze, niż wszystkie systemy, które z nich wynikają. Jan Paweł II w swoim Liście napisze dalej: Kościół potrzebuje także muzyków. Ileż utworów muzyki sakralnej zostało skomponowanych w ciągu stuleci przez twórców przenikniętych głębokim zmysłem tajemnicy! Tysiące wierzących umacniało swoją wiarę muzyką, która wypływała z serc innych wierzących i stawała się częścią liturgii, a przynajmniej bardzo cenną pomocą w jej godnym sprawowaniu. (…) Obok licznych artystów, którzy poświęcili jej wiele sił – czyż można tu nie wspomnieć przynajmniej Pierluigiego da Palestrina albo Orlanda di Lasso czy Tomasa Luisa de Victoria – wielu innych znanych kompozytorów – od Haendla do Bacha, od Mozarta do Schuberta, od Beethovena do Berlioza, od Liszta do Verdiego – pozostawiło nam niezwykle natchnione działa także w tej dziedzinie.
Ze wszystkich sztuk to właśnie muzyka, swoim tajemniczym i uniwersalnym językiem, pozwala najbardziej zbliżyć się do Tajemnicy, do doświadczenia nieskończoności, do transcendencji. Muzyka czerpie swą moc z twórczego natchnienia, które jest darem. Przekraczając tajemnicze prawa, które rządzą wszechświatem, Boskie tchnienie Ducha Stwórcy spotyka się z geniuszem człowieka i rozbudza jego zdolności twórcze. W liturgii Kościoła muzyka łączy się ze słowem Bożym. Muzyka liturgiczna korzystając z harmonii dźwięków uzmysławia to co duchowe a zarazem służy przepojeniu duchem, to co zmysłowe.
W Liście Mosso dal vivo desiderio z 22 listopada 2003 r. - ogłoszonym w setną rocznicę Motu proprio Trel e Sollecitudini, w którym Pius X mówi o odnowie muzyki sakralnej towarzyszącej sprawowaniu kultu - Jan Paweł II pisze o funkcji i znaczeniu muzyki sakralnej. Przypominając słowa swoich poprzedników i postanowienia Soboru Watykańskiego II Papież pisze, że do celów liturgicznych należy dobierać muzykę ze szczególną starannością w poszanowaniu sensu tekstów, zgodności z okresem liturgicznym i częścią liturgii, dla której jest przeznaczona, odpowiedniości do gestów, które towarzyszą czynnościom liturgicznym. Najważniejszą rolę powinien pełnić chorał gregoriański. Dopuszcza się też inne rodzaje muzyki kościelnej, zwłaszcza polifonię. Muzyka w kościele powinna być dobrze przygotowana i zaprezentowana. Odpowiedzialni za to są: chór kościelny, zespół instrumentalny i zespół śpiewaków (schola cantorum). Oprócz chorału i polifonii dopuszcza się odpowiednio dobraną muzykę bardziej nowoczesną i religijny śpiew ludowy. W sprawie użycia instrumentów Jan Paweł II powołuje się ponownie na postanowienia Soboru Watykańskiego II: W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich. Nad jakością muzyki w diecezji powinny czuwać specjalnie powołane komisje złożone z osób prawdziwie kompetentnych w sprawach muzyki sakralnej. A wszystko po to, by możliwe było osiągnięcie najważniejszego celu muzyki kościelnej, czyli chwałę Bożą i uświęcenie wiernych.
Na rzymskim spotkaniu z Międzynarodową Federacją Pueri Cantores w 1993 r. Jan Paweł II powiedział: Niech wasze śpiewanie przekracza granice! Wiecie, że słowo Anioł oznacza posłany. Wy jesteście na swój sposób posłani, aby szerzyć bożą radość i przez wasz śpiew ukazywać, że wiara jest mocniejsza niż wątpienie, że nadzieja jest silniejsza niż beznadziejność, ze miłość jest mocniejsza niż śmierć.
12 października w sali Towarzystwa Muzycznego wystąpił wybitny specjalista grający na skrzypcach barokowych Zbigniew Pilch. Artysta współpracuje z najważniejszymi zespołami muzyki dawnej w Europie, z upodobaniem grywa również recitale solowe. Przesyt klasycznym i romantycznym repertuarem filharmonicznym sprawił, że koncert pn. „Terra incognita”, zawierający muzykę na skrzypce solo pochodzącą z XVII wieku, był nie tylko ogromnie ciekawy, ale i nadzwyczaj wartościowy od strony poznawczej. Niewiele wiadomo o życiu i artystycznej aktywności takich kompozytorów jak: Johann Shop, Giovanni Battista Vitali, Johann Paul von Westhoff, Nicola Matteis czy Thomas Baltazar; jeszcze gorzej jest ze znajomością ich muzyki (może poza twórczością N. Matteisa, którego dzieła znalazły się ostatnio na kilku płytach wybitnych skrzypków).
Jako zachętę do samodzielnego szukania nagrań, bądź możliwości wysłuchania tej muzyki na żywo, spróbujmy krótko przybliżyć tę „nieznaną ziemię”. Solowa muzyka skrzypcowa nie tylko nie rozpoczyna się, jak powszechnie się sądzi, od Jana Sebastiana Bacha, lecz istniała już dużo, dużo wcześniej i to w bardzo ciekawej i kunsztownej formie.
Johann Shop (1590-1667)– niemiecki kompozytor i skrzypek. Działał w Wolfenbuttel, Kopenhadze i głównie w Hamburgu. Jest autorem instrumentalnych tańców (1630), pieśni solowych na miarę Thomasa Selle i koncertów religijnych o poziomie zbliżonym do koncertów Schutza.
Giovanni Battista Vitali (1632-1692) – włoski kompozytor, śpiewak, grał na violone. Działał w Modenie i Bolonii. Wydał 14 zbiorów kompozycji, wśród których dziewięć to zbiory tańców (raczej stylizowanych) i sonat da camera (wskazanie na miejsce i sposób wykonania), a trzy zbiory to swobodne sonaty da chiesa. Pisał głównie w układzie na trzy instrumenty. Nie stawiał wykonawcom wygórowanych wymagań technicznych; większe znaczenia miały dla niego, szeroko rozumiane, walory muzyczne – duże znaczenie przykładał do ekspresji melodii i harmonii. Eksperymentował ze strojem i metrum. Był wysoko ceniony głównie za utwory instrumentalne. Bardzo ciekawy jest zbiór Artificii musicali z 1689 r., który ze względu na usystematyzowany „wykład”, dokumentujący rozwój techniki kontrapunktycznej, można uznać za bezpośrednio poprzedzający Die Kunst der Fuge czy Musicalisches Opfer J.S.Bacha. Vitali pisał również interesującą muzykę wokalno-instrumentalną: hymny, psalmy, kantaty świeckie i religijne oraz oratoria.
Johann Paul von Westhoff (1656-1705) – niemiecki kompozytor i skrzypek. Pochodził z muzycznej rodziny. Przez większość życia był członkiem książęcej kapeli w Dreźnie. Sporo podróżował po Europie. W 1682 r. grał nawet przed Ludwikiem XIV. Wraz z Biberem i Waltherem uznawany był za jednego z najlepszych skrzypków swojej epoki. W znacznym stopniu rozwinął technikę gry. Jego dwa zbiory utworów na skrzypce solo uchodzą za jedne z pierwszych tego typu i były zapewne wzorcem dla Suit i Sonat na skrzypce solo J.S.Bacha. Zresztą obaj kompozytorzy spotkali się prawdopodobnie w 1703 r. Pierwsze drezdeńskie wydanie 6 Partit z 1682 r. zaginęło. W latach 70-tych XX w. przywrócił je do życia muzykolog Peter Varnai na podstawie kopii z 1696 r. Utwory są 4-częściowe z typowym układem: allemande-courante-sarabande-gigue.
Nicola Matteis (?-1713) – włoski skrzypek i kompozytor. Niewiele wiadomo o jego życiu. Przybył do Anglii ok. 1760 r. i mógł mieć wtedy ok. 25-30 lat. Niejaki Roger North w swoich Memoirs napisze: …był doskonałym muzykiem i cudownie grał na skrzypcach. Sposób jego gry był niezwykły i pod pewnymi względami przewyższał wszystko, co dotychczas było znane w Anglii: jego arcata, jego staccata, tremolo, figuracje, a właściwie cały sposób gry był zadziwiający i każde jego pociągniecie smyczkiem było prawdziwym majstersztykiem.
Jest autorem 4 ksiąg Arie Diverse per il Violino (1676) przeznaczonych na skrzypce solo. Te wieloczęściowe suity są prezentacją kunsztu kompozytorskiego ich autora i zarazem szkołą gry na skrzypcach. W niczym nie ustępują kompozycjom J. H. Schmelzera czy H. J. F. Bibera.
Thomas Baltazar (1631-1663) – niemiecki kompozytor i skrzypek. Pochodził z muzycznej rodziny. Działał w Szwecji, Niemczech a od 1655 r. w Anglii. Zadziwiał wyspiarzy grą w wyższych pozycjach, sprawnością wykonywania dwudźwięków, stosowaniem włoskiego uchwytu smyczka i grą w szybkich tempach. Jeden ze współczesnych Anglików napisał w dzienniku: Będąc uwielbianym przez miłośników muzyki, był Baltzar poszukiwany w towarzystwie, towarzystwo zaś, zwłaszcza towarzystwo muzyków oddające się z rozkoszą pijaństwu spowodowało, iż pił więcej niż zazwyczaj, co doprowadziło go do grobu. Mimo uznania i popularności pobyt w Anglii nie wyszedł mu, jak widać, na dobre.
Nadzwyczaj ciekawy, bogaty w treści oraz piękny i odświeżający tradycyjny repertuar koncert.
17 października w Sali Towarzystwa Muzycznego w programie pn. Taniec na dworze w Wersalu wystąpili tancerze Baletu Dworskiego „Cracovia Danza”: Romana Agnel i Sławomir Greś. Towarzyszył im Zespół Instrumentów Dawnych „Intrada” w składzie: Joanna Solecka – klawesyn, Maja Mirocha - flet traverso, Mateusz Kowalski - viola da gamba. Choreografię przygotowali: Romana Agnel i Marie Claire Le Corre oraz wykorzystano oryginalne choreografie z epoki. Kostiumy - Monika Polak-Luścińska.
Na balach i w przedstawieniach teatralnych w XVII i XVIII w. pojawiły się nowe formy taneczne. Królował menuet, wypierając dawne courante, modne stały się chaconne, sarabandy, giuges, passacagles i rigaudon. Utworzenie Królewskiej Akademii Tańca (ufundowanej w 1661 r.) znacznie podniosło poziom i rangę tej sztuki. Mistrzowie skupieni wokół Akademii, poza szkoleniem zawodowych tancerzy, zajmowali się także kodyfikacją zasad tanecznego poruszania się. Precyzyjnie opisali poszczególne pozycje, kroki i figury używane w tańcu. Działalność Akademii umożliwiła rozwój tańca profesjonalnego, tak podziwianego przez publiczność podczas widowisk baletowych i przedstawień teatralnych. Dwór w Wersalu to w tym czasie centrum sztuki i kultury scenicznej, a w szczególności tanecznej. Był to punkt odniesienia dla wszystkich dworów ówczesnej Europy. Tam właśnie rodzą się wielkie formy widowiskowe, łączące w sobie wszystkie elementy sztuki scenicznej: operę, balet i teatr. Król Ludwik XIV, wielki tancerz, doskonały baletmistrz, wypowiada się osobiście za pomocą sztuki tańca, prezentując się swoim poddanym w licznych baletach z epoki. Moda na balet trwa na dworze francuskim do czasów Rewolucji, a ostatnią uczestniczką spektakli w Wersalu jest królowa Maria-Antonina.
Na początku XVIII wieku powstały traktaty tańca opracowane przez cenionych mistrzów tej sztuki: Pierre`a Rameau i Raula Augera Feuilleta. Użyty przez nich system notacji kroków i figur pozwala dziś dokładnie odtworzyć choreografie tańców barokowych. Kompozycja tych układów opierała się na regułach symetrii, tancerze poruszali się w przestrzeni według skomplikowanych rysunków geometrycznych. Styl noble dance charakteryzowały pełne gracji i wdzięku ruchy ramion oraz dłoni. Wysoki poziom techniki tanecznej umożliwiał wykonywanie coraz bogatszej ornamentyki kroków. Dzięki zachowanym traktatom z epoki, został odtworzony repertuar tańców wykonywanych podczas bali w Wersalu, oraz choreografii z licznych spektakli baletowych.
W części I programu artyści przedstawili formy tańczone w trakcie bali królewskich, w których występowali dworzanie, a nawet sami władcy. W balowym repertuarze oprócz Menueta, Sarabandy i Kuranta znalazły się też utwory taneczne takie jak: „Chaconne de Phaëton” oraz „Bonzzè d’Achile” w oryginalnej choreografii z epoki, słynnego mistrza tańca G. L. Pecoure’a. W części II programu oglądaliśmy fragmenty przedstawień baletowych z XVIII wieku w kompozycjach J. Ph. Rameau: „Les Indes Galantes” oraz J. B. Boismortier’a „Daphnis et Chloè”. Stanowią one podstawę repertuaru baletowego z epoki, a tym samym źródła i korzenie europejskiej sztuki tańca i baletu klasycznego.
18 października w sali Centrum Kulturalnego wystąpił zespół Max Klezmer Band w składzie: Max Kowalski–kontrabas, Michael Jones–skrzypce, śpiew, trąbka, djembe i hinduskie skrzypce, Piotr Skupniewicz–klarnet i klarnet basowy, Bogusław Zięba– akordeon i instrumenty klawiszowe, Jacek Hołubowski–akordeon oraz Adam Leśniak– perkusja .
Działający ponad 10 lat zespół cieszy się już sporą popularnością w kraju i za granicą. Koncertował m.in. we Francji, Niemczech, Austrii, Belgii, Szwecji, Słowacji, Czechach, Łotwie i Białorusi. Muzycy starają się w swojej twórczości zawrzeć i pogodzić elementy muzyki żydowskiej, bałkańskiej, hinduskiej oraz jazzu. Rezultat artystyczny tego przemieszania źródeł i stylów bywa różny. Nie ulega jednak wątpliwości, że muzycy robią wszystko z pełnym przekonaniem i swobodą a jednocześnie z dużym zaangażowaniem. Zapał i energia członków zespołu udzieliły się licznie zgromadzonej publiczności. Przemyski koncert wypełniły głównie kompozycje z ostatniej płyty zespołu pt. „Tsunami”.
20 października w Sali Towarzystwa Muzycznego wystąpiło Krakowskie Trio Stroikowe w składzie: Marek Mleczko–obój, Roman Widaszek–klarnet i Paweł Solecki– fagot. Jeżeli popatrzeć na ten koncert oczami ukształtowanego przez wszędobylskie, hałaśliwe i nachalne media współczesnego człowieka, to muzycy powinni grać do pustych krzeseł. Że stało się inaczej daje się wyjaśnić co najmniej na dwa sposoby: albo przeceniamy siłę oddziaływania mediów, albo nie doceniamy potrzeb, możliwości i sił tkwiących w człowieku – jego potrzeb duchowych, wrażliwości na wartości duchowe i odporności na indoktrynację mediów.
Być może jestem już nieco staroświecki w swoich oczekiwaniach i wymaganiach wobec koncertów, ale jestem głęboko przekonany, że postawienie na głównym miejscu muzyki, z całą jej formalną złożonością i brzmieniowym kontekstem, definitywnie przesądza o jakości koncertu. Dopiero takie podejście stwarza najlepszy punkt wyjścia do jej odbioru, do jej przeżywania indywidualnego, wręcz intymnego, i do spotkania z drugim człowiekiem (tym współgrającym, grającym a słuchaczem, pomiędzy słuchaczami) w świecie dźwięków i wyzwalanymi przez nie emocjami.
Właśnie taki był koncert Krakowskiego Tria Stroikowego. Bez medialnego wrzasku, epatowania informacjami o sukcesach muzyków, doboru chwytliwego repertuaru. Program koncertu: J. S. Bach - Inwencje Trzygłosowe: C – dur BWV 787, c – moll BWV 788, e – moll BWV 793, a- moll BWV 799, W. A. Mozart - Divertimento KV Anh. 229 (tr. F.Obradous), L. van Beethoven - Variations on the theme "La ci darem la mano" WoO 28, D. Milhaud – Suite d’apres Corrette op. 161, J. S. Bach – Sonata Triowa Es – dur BWV 525 i J. Ibert (1890-1962) - Cinq Pieces en Trio, bezprzykładne i coraz rzadziej dzisiaj spotykane oddanie grających kreowaniu muzyki, przejrzyste i nie budzące żadnych wątpliwości koncepcje interpretacyjne i to coś, co można nazwać dematerializacją dźwięku – wszystko pozostawało w jakiejś idealnej równowadze, harmonii. Czyste piękno!
Już dawno żaden koncert nie dostarczył mi tylu przeżyć i nie wprawił w taki stan.
Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że współczesne media koncentrują się głównie na reklamie, promowaniu, przekonywaniu do… , bałwochwalczym zachwalaniu lub bezwzględnym potępianiu. Nic nie może być zwyczajne, normalne, naturalne. Nie inaczej, jak się wydaje, zaczyna wyglądać sytuacja w muzyce klasycznej – systematyczną pracę u podstaw, poprzedzoną poważnym namysłem i rozwagą oraz konsekwencję w działaniu wypiera akcyjność, wszędobylska promocja, fajerwerkowość i medialny wrzask. Właśnie takie znamiona noszą niektóre festiwale i niezliczone dzisiaj konkursy muzyczne oraz różnego rodzaju akcje promujące młodych. Trudno w tym wszystkim doszukać się merytorycznych dyskusji na temat muzyki, rozważań o jej strukturze, wartości, ewokowanych przez nią emocji, jej znaczenia w relacjach z innymi sztukami czy choćby prób odkrywania koncepcji tego lub innego wykonania. W zamian dostajemy informacje o wieku (oczywiście młodym), wyglądzie i prezencji wykonawców, ich „nieograniczonych” możliwościach (czyż może być inaczej?), przebiegu wspaniałej i błyskotliwej kariery, ilości wygranych konkursów, zdobytych nagród i wyróżnień, inkasowanych honorariów; wszystko jest fantastyczne, nadzwyczajne, niepowtarzalne albo beznadziejne, nic nie warte, kompromitujące itd. itp. Połączenie takiej „promocji” z wszechobecnym kultem młodości może nosić znamiona odwrócenia, czy wręcz pomylenia, celów i środków do ich osiągnięcia. Gdzie tu miejsce na muzykę? Człowieka w muzyce? Muzykę w człowieku? Emocjonalność człowieka poruszaną przez muzykę? Gdzież, u licha, miejsce na promocję samej muzyki?! Równocześnie postępuje swoista erozja pozytywnych znaczeń i konotacji związanych z młodością. Czy na pewno samym muzykom, również tym młodym, i nam, słuchaczom o to chodzi?
Kolejny koncert, 22 października w Sali Towarzystwa Muzycznego, z racji właśnie promocyjnego charakteru, mógł po części wpisać się w obecny standard kultury, czy może raczej kultury widzianej przez pryzmat mediów, a więc promocja, promocja, promocja.
Nacechowane dużą rezerwą nastawienie piszącego te słowa do takiego założenia koncertu szybko znalazło potwierdzenie. Działający 5 lat kwartet smyczkowy Con Fisto z Łodzi (Anna Skowronek-Gruszczyńska–skrzypce I, Maria Włastowska–skrzypce II, Maria Tomala–altówka, Małgorzata Smyczyńska–wiolonczela) wykonał, jakby na rozgrzewkę, Kwartet smyczkowy F-dur op. 3 nr 5 J. Haydna. Ta prosta (raczej tylko z pozoru) i klarowna muzyka po wielokroć przerosła możliwości zespołu. Trudno znaleźć jakiekolwiek uzasadnienie dla zastosowanego dźwięku i artykulacji, sposobu rozumienia klasycznej faktury czy rozwiązań w zakresie formy. Jeżeli wykonanie to miało być formą uczczenia 200 rocznicy śmierci kompozytora, to przypuszczam, że nawet wielce poczciwy, zawsze wyrozumiały dla innych i dobroduszny Papa Haydn odczuwał w miejscu wiecznego pobytu niemałe zażenowanie.
Paradoksalnie (a w końcowym rezultacie – bardzo dobrze) obawy o dalszy przebieg koncertu okazały się płonne. Con Fisto w III Kwartecie smyczkowym F-dur op. 73 D. Szostakowicza zaprezentował już zgoła inne oblicze. Zespół znalazł klucz do dramaturgii dzieła, świetnie rozwiązywał zawiłe problemy faktury i formy, brzmienie, z całą chwilami dyskretną migotliwością a momentami chropowatością i dosadnością, nabrało pełni i wyrazowego nasycenia (w czym niemała zasługa świetnej altowiolistki).
Drugi młody zespół wieczoru to duet skrzypcowy Tandemos z Krakowa. Tworzą go Anna Górecka i Zofia Konieczna. Po dosyć tradycyjnie brzmiącej Sonacie a due violini Piotr Drożdżewskiego (nb. profesora chemii na Politechnice Wrocławskiej!) zabrzmiała kompozycja pt. Sztuka Dialogu - Duet transgenderowy młodego polskiego twórcy Karola Nepelskiego. Ten stosunkowo skromny rozmiarami utwór, w którym wykorzystano do stworzenia quasi dramatycznej akcji kamerę i projekcję video, zdaje się być próbą przywrócenia muzyce jej pierwotnej, archetypicznej funkcji przekazywania emocji, sygnalizowania nastrojów i sposobów porozumiewania się jednego człowieka z drugim. Była to zarazem swoista rozprawa, mini-traktat o tęsknocie, o potrzebie spotkania i kontaktu z bliźnim, a w końcu o konieczności i dramacie rozstania.
To kolejny w twórczości Nepelskiego udany przykład, po utworze pt. Primordium: Naturalia wykonanym na tegorocznej Warszawskiej Jesieni, poszukiwania środków do wyrażania za pomocą muzyki najbardziej znaczących przeżyć i doświadczeń współczesnego człowieka.
Warto jeszcze podkreślić, że organizatorzy Przemyskiej Jesieni starają się od pewnego czasu zapraszać nie tylko młodych wykonawców do pokazania swojej gry i własnych interpretacji, ale również gościmy młodych kompozytorów, którzy uczestniczą w prezentacji swoich nowych kompozycji. Przed Karolem Nepelskim był Adam Nowak ze swoją Sonatą June-December wykonaną w ubiegłym roku przez Piotra Pławnera-skrzypce i Jacka Maksymiuka-fortepian. Chwalebna to idea i jak najbardziej godna kontynuacji.
Koncert finałowy, 25 października w Sali Centrum Kulturalnego, nosił tytuł „La Passione” – od podtytułu wykonanej na finał tego wieczoru 49 Symfonii f-moll J. Haydna. Przemyska Orkiestra Kameralna prowadzona przez Piotra Tarcholika z dużą werwą i zaangażowaniem, a jednocześnie swobodą, oddała emocje tego fascynującego dzieła. Tarcholik wykreował dzieło pełne napięcia i wewnętrznego żaru, nie popadł przy tym w przesadę – czas powstania kompozycji w pełni uzasadniał niejaką powściągliwość i dbałość o zachowanie klasycznego umiaru i równowagi.
A koncert rozpoczął się Tamburettą Adama Jarzębskiego, po której znana, młoda i ceniona skrzypaczka Katarzyna Duda bardzo udanie, żywiołowo i z wdziękiem, wykonała kilka tzw. hitów muzyki klasycznej: Legendę op. 17 H. Wieniawskiego, Cierpienia miłości i Radość miłości F. Kreislera oraz Fantazję Carmen op. 25 P.Sarasatego.
Kameralne muzykowanie zdaje się być bliżej słuchacza, bliżej człowieka. I bynajmniej nie tylko dlatego, że kilku wykonawców gra zazwyczaj dla stosunkowo niewielkiej grupy melomanów w zwykle niedużym pomieszczeniu. Ta muzyka już z kompozytorskiego założenia, autorskiej koncepcji twórcy, jest bardziej delikatna, intymna, subtelna – przez to bezpośrednio docierająca do wrażliwych pokładów ludzkiej emocjonalności. Taką Muzyczną Jesień lubimy i na taką czekamy w roku przyszłym.
Organizatorami XXVI Przemyskiej Jesieni Muzycznej byli: Towarzystwo Muzyczne, Przemyska Orkiestra Kameralna i Centrum Kulturalne w Przemyślu. Cały projekt zrealizowano dzięki wydatnemu wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz licznych sponsorów.
Jerzy Zajączkowski
11.10.2009 (niedziela), godz. 19.00
Bazylika ArchikatedralnaLAUDAMUS TE
Pamięci Ojca Świętego Jana Pawła II
z okazji obchodów Dnia Papieskiego
IWONA HOSSA – sopran
STANISŁAW DZIEWIOR - trąbka
PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
PIOTR TARCHOLIK - skrzypce, dyrygent
Antonio Vivaldi (1678-1742)
Concerto in g-moll
Altra aria del Vagante – aria z opery Judita Triumphas
Georg Friedrich Haendel (1685-1759)
OuvertureD-dur “Water Piece” HWV 341
Lascia chio pianga – aria z opery Rinaldo
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Chorał Wachet auf ruft uns die Stimme z Kantaty BWV 140
Chorał Sei Lob und Preis mit Ehre i Alleluja
z Kantaty Jauchzet Gott in allen Landen BWV 5113.10.2009 (wtorek), godz. 19.00
Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5TERRA INCOGNITA
CZYLI MUZYKA NA SKRZYPCE SOLO
W XVII WIEKU
ZBIGNIEW PILCH – skrzypce barokowe
Johan Schop (1590-1667)
Preludium, Lachrimae Pavaen
(oryg. na skrzypce i bc. - transkrypcja Zb.Pilch)
Rękopis z Klagenfurtu (poł. XVII wieku)
Suita in A:
Preludium, Allemanda, Courante, Gigue, Sarabande, Double
Giovanni Battista Vitali (1632-1692)
Partita sopra diverse sonate:
Toccata, Ruggiero, Bergamasca
Johann Paul von Westhoff (1656-1705)
III Suita B-dur:
Allemande, Courante, Sarabande, Gigue
Nicola Matteis (?-1713)
Preludio. Passagio rotto, Fantasia
Thomas Baltzar (1631-1663)
Preludio, Allamande
Wariacje na temat John come kiss me now
(oryg. na skrzypce i bc.- transkrypcja Zb.Pilch)17.10.2009 (sobota), godz. 19.00
Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5TANIEC NA DWORZE W WERSALU
BALET DWORSKI „CRACOVIA DANZA”
ZESPÓŁ INSTRUMENTÓW DAWNYCH „INTRADA”
Choreografia - Romana Agnel, Marie Claire Le Corre
oraz oryginalne choreografie z epoki
Kierownictwo muzyczne - Joanna Solecka
Kostiumy - Monika Polak-Luścińska
Tancerze Baletu Dworskiego „Cracovia Danza”
Romana Agnel i Sławomir Greś
oraz
Zespół Instrumentów Dawnych „Intrada”
Joanna Solecka - klawesyn
Maja Mirocha - flet traverso
Mateusz Kowalski - viola da gamba18.10.2009 (niedziela), godz. 19.30
Centrum Kulturalne, ul. Konarskiego 9MAX KLEZMER BAND
Muzyka klezmerska, bałkańska, hinduska oraz jazz20.10.2009 (wtorek), godz. 19.00
Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5BARWA I STYL
KRAKOWSKIE TRIO STROIKOWE
MAREK MLECZKO - obój
ROMAN WIDASZEK - klarnet
PAWEŁ SOLECKI - fagot
J. S. Bach (1685-1750)
Inwencje Trzygłosowe: C – dur BWV 787, c – moll BWV 788,
e - moll BWV 793, a - moll BWV 799
W. A. Mozart (1756-1791)
Divertimento KV Anh. 229 (tr. F.Obradous)
Ludwig van Beethoven (1770-1827)
Variations on the theme «La ci darem la mano» WoO 28
Darius Milhaud (1892-1974) – Suite d’apres Corrette op. 161
J. S. Bach – Sonata Triowa Es – dur BWV 525
Jacques Ibert (1890-1962) – Cinq Pieces en Trio22.10.2009 (czwartek), godz. 19.00
Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5SCENA MŁODYCH
CON FISTO QUARTET
DUET SKRZYPCOWY TANDEMOS
Joseph Haydn (1732-1809)
Kwartet smyczkowy F-dur op. 3 nr 5
Presto, Andante cantabile, Menuetto, Scherzando
Piotr Drożdżewski (ur. 1948)
Sonata a due violini
cz. 1 „D”, cz. 2 „E”, cz. 3 „A”
Karol Nepelski (ur. 1982)
Sztuka Dialogu - Duet transgenderowy
*****
Dymitr Szostakowicz (1906-1975)
III Kwartet smyczkowy F-dur op. 73
Allegretto, Moderato con moto, Allegro non troppo, Adagio, Moderato25.10.2009 (niedziela), godz. 16:30
Centrum Kulturalne, ul. Konarskiego 9LA PASSIONE
KATARZYNA DUDA - skrzypce
PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
PIOTR TARCHOLIK - skrzypce, dyrygent
Adam Jarzębski (1590-1649) - Tamburetta
Henryk Wieniawski (1835-1880) - Legenda op. 17
Fritz Kreisler (1875-1962)
Cierpienia miłości, Radość miłości
Pablo Sarasate (1844-1908) - Fantazja Carmen op. 25
Joseph Haydn (1732-1809)
Symfonia f-moll nr 49 „La Passione”
Adagio, Allegro di molto, Menuetto, Finale (Presto)
strona główna
«« powrót do "Przemyski Chór Kameralny"
«« powrót do "Przemyska Jesień Muzyczna"
«« przewiń na początek strony